Opowieść o szydełku

Moje pierwsze szydełko odziedziczyłam po Babci, która zaraziła mnie tą pasją. Było to zwykłe, metalowe, nieco już sfatygowane szydełko, ale jak na moje pierwsze próby całkiem przyjazne w kontakcie.
Niestety szydełko pewnego dnia pękło i tak zakończyło swój żywot. Wówczas pojawił się Tulip - japońskie ze złotą końcówką. Teraz już nie robi takiego wrażenia, ale 25 lat temu to było coś ;). Udało mi się zebrać sporą kolekcję w różnych rozmiarach i współpraca była bardzo owocna, ale niestety pojawiły się problemy z moim prawym nadgarstkiem. 
W ubiegłym roku w mojej ulubionej pasmanterii kupiłam taki oto komplet szydełek z silikonowymi rączkami. Składa się z 9 szydełek w rozmiarach - 2- 2,5 - 3 - 3,5 - 4 - 4,5 - 5 - 5,5 - 6. Koszt zestawu to 32 zł.




Świetne szydełka, rzeczywiście elastyczna rączka znacząco zmniejszyła dolegliwości. Niestety po ponad roku intensywnej współpracy szydełko w rozmiarze 2 mm (czyli moje podstawowe narzędzie) jest już mocno uszkodzone.
I tak pojawia się nowe szydełko, mercedes ;) wśród szydełek - Clover Amour. Długo zastanawiałam się nad jego kupnem, gdyż cena jest również "mercedesowa", ale zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami wykorzystałam fakt zbliżających się imienin i tak zostałam szczęśliwą posiadaczką dwóch szydełek  - 1,75 mm i 2 mm.




Jak widać, z wyglądu bardzo przypominają szydełka z mojego kompletu, z tą różnicą, że jedno szydełko Clover Amour kosztuje tyle co cały zestaw. Różnią się między sobą trochę materiałem z którego są wykonane co ma wpływ na ich wagę. To 1,75 mm ma haczyk wykonany ze stali i jest odrobinę cięższe niż szydełko 2 mm, które ma haczyk zrobiony z aluminium. 
Nie zdążyłam jeszcze za dużo wydziergać za pomocą moich nowych zabawek ale już zauważam różnicę:
- niewiele ale jednak lżejsze, 
inaczej wyprofilowana rączka,
- łatwiejsze suwanie nitki,
- dobrze wyprofilowany haczyk.

Ogólnie, po tych kilku chwilach muszę przyznać, że jestem zadowolona. Jak na razie jedyny minus to cena.

Moi domownicy śmieją się, że szydełko za takie pieniądze powinno samo dziergać ;). Może i powinno, ale przecież dla mnie szydełkowanie jest przyjemnością  a nie obowiązkiem.

Miłego popołudnia ;)

Komentarze

  1. Też bardzo lubię zbierać szydełka - choć w sumie nie wiem, po co mi kilka w jednym rozmiarze ;) Jeżeli tulipy 25 lat temu to było coś, to jestem do tyłu o ćwierć wieku, bo są moimi ulubionymi szydełkami. Tych z rączką natomiast nie toleruję, nie mam pojęcia czemu, może jakoś dziwnie trzymam szydło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo lubię tulipy ale niestety mój nadgarstek nie :(. Tylko dlatego sięgnęłam po takie z rączką. Rzeczywiście trzeba się do nich przyzwyczaić bo są po prostu grubsze, inaczej się je trzyma. Może kiedyś się do nich przekonasz. A co do Tulipa to niestety mam wrażenie, że te które kiedyś kupowałam były fajniejsze od obecnych ;(.

      Usuń
  2. Moje pierwsze szydełko też odziedziczyłam po Babuni :) Mam je do dziś i nadal sprawne, a było to około 20 lat temu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy post ;) Ja korzystam z czółenek clover i jestem bardzo zadowolona. Z szydełek jeszcze tej firmy nie testowałam, chyba spróbuję ;)

    Turkusowa Owca

    OdpowiedzUsuń
  4. O, jakie fajne te szydełka :) Podoba mi się ten kolorowy zestaw. O tych Clover Amour nie słyszałam. Sama zbieram szydełka, kiedyś dostałam fajny zestaw od narzeczonego. Mam też kilka po babci :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bardzo lubię te kolorowe szydełka i ten zestaw bardzo mi odpowiada. Clovera jeszcze nie miałam, bo faktycznie cena nie jest niska, ale poczekam może trafi się jakaś okazja na prezent;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo przyjemny blog, ciekawie piszesz i ładne zdjęcia wrzucasz! Cieszę się, że do Ciebie trafiłam:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. stosunkowo niedawno zaczęłam uczyć się szydełkowania... po roku nauki okazało się w ogóle (zobaczyłam to na filmikach you tube), że źle trzymam szydełko - stąd boleści dłoni przy dłuższej robótce... zaczęłam wiec doceniać szydełka z rączką... :) mam cale 3 ;) ale jeszcze nigdy żadne mi się nie złamało... najwidoczniej jeszcze nie jestem "starą szydełkową wygą"... ;D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz